Następnego dnia miałyśmy w planach dni orientacyjne.
Pierwsza część tego dnia obejmowała wystąpienia na których będą podawane informacje dotyczące uczelni i różnych organizacji z nim związanych.
Miałam nadzieję, ze dowiem się czegoś użytecznego i byłam trochę rozczarowana.
Część prezentacyjna odbyła się w prawdziwie włoskim stylu – dużo gadania, mało konkretów.
Po tej części wybrałyśmy się z nowo poznanymi dziewczynami na pizzę w kawałkach.
Taila jest z Brazylii i przyjechała tu studiować ekonomię, a Ezgi z Turcji i studiuje komunikację.
Następnie wróciłyśmy na teren kampusu, gdzie miał się odbyć kolejny punkt programu, czyli krótka wycieczka po uczelni. Niestety z mojego punktu widzenia znowu średnio użyteczna, bo w międzyczasie okazało się, że ja swoje zajęcia będę miała w całkiem innej części miasta (jakieś 5 km dalej). Po zwiedzeniu kampusu przyszła kolej na najciekawszy punkt programu - wycieczkę z przewodnikiem po starym mieście. Jak na złość, akurat wtedy się rozpadało.
Nasza przewodniczka było naprawdę fenomenalna! Bardzo ciekawie opowiadała o historii miasta i jego zabytków i co chwila opowiadała nam różne zabawne anegdoty. Najbardziej rozbawiła mnie ta, którą opowiadała odnośnie podpisów na ścianach które prowadzą do dziedzińca domu Julii.
Wszystko zaczęło się od tego, że ktoś namalował olbrzymie serce i napisał w środku – Romeo i Julia – Co zostałoby z waszej miłości po 40 latach małżeństwa? ;)